"Jestem wkur***ny, oszukali nas". Będzie protest środowiska LGBT?
Minister Katarzyna Kotula powiedziała podczas warszawskiej Parady Równości, że skierowała do wykazu prac legislacyjnych propozycję rządowego projektu ustawy o związkach partnerskich. Minister potwierdziła, że projekt będzie miał charakter rządowy.
Słowa Kotuli o projekcie rządowym potwierdził szef rządu podczas konferencji prasowej po szczycie Rady Europejskiej, podczas której wybrano nowe kierownictwo UE i decydowano o projektach obronnych. Premiera o kwestię związków partnerskich zapytali obecni na spotkaniu dziennikarze. Tusk powiedział też, że bardzo chciałby, żeby przepisy o związkach partnerskich szybko znalazły swój dobry finał. – Nie, żeby były jakoś bardzo postępowe w sensie rewolucji obyczajowej – rozumiem poglądy różnych ludzi w koalicji rządowej – ale żeby były wystarczająco ambitne, żeby ludzie poczuli, że jest to zmiana w dobrym kierunku. Zmiana na rzecz tych wszystkich, którzy chcieliby mieć pełnie praw, tak jak jest choćby w tu Belgii, czy w innych krajach europejskich – powiedział.
Staszewski: Czuję, że nadszedł moment, by wyjść na ulice
– Zadaję sobie pytanie "co dalej?". Jestem smutny, zawiedziony, a nawet wku***ony, zostaliśmy oszukani. W naszej niedawnej rozmowie mówiłem, że może trzeba będzie wyjść na ulice i czuję, że właśnie nadszedł ten moment – komentuje dla Onetu Bart Staszewski, aktywista LBGT+. Propozycja nie obejmuje m.in. tzw. przysposobienia dzieci, czego domagają się działacze LGBT.
– Niestety wyszły na jaw prawdziwe intencje Donalda Tuska i jego rządu. To Tusk, wcześniej jako lider opozycji, a teraz premier polskiego rządu, złożył obietnicę dotyczącą związków partnerskich. Tymczasem każe ludziom zadowolić się ochłapami, byle tylko mieć nas z głowy – podkreśla.
Staszewski mówi, że "łatwo spychać winę za wszystkie niepowodzenia na PSL lub Lewicę, tymczasem PSL należałoby do tego projektu przekonać, a Lewicę wesprzeć". – Na razie można odnieść wrażenie, że na tym placu boju została jedna ministra Kotula, która walczyła do końca – wskazuje aktywista.